"I ma Pan rację i nie ma. Świnia myśląc o orle rozumowałaby podobnie" :)
To, że w sposób grzeczny przemyca się tutaj ostrą odzywkę. Zamiast wygarniania wprost, ty-taki-owaki, podaje się sugestią, że rozmówca posługuje się argumentami poniżej pasa.
Jacek Fedorowicz, o ile dobrze pamiętam, użył podobnego chwytu, kiedy powiedział: 'Będę z panem polemizował, pan jesteś ch#j.'
Pytanie tylko, czy to, ze musiał być chamski, żeby "wygrać" dyskusję, faktycznie świadczy o jego przewadze.
"Trochę" może tak - tylko trochę, nie więcej. Dalej jest obraźliwe.
Nie mówię, że facet nie zasłużył, ale genialności odzywki nie potrafię zobaczyć.
Erystyka Schopenhauera oferuje większą gamę możliwości.
I właśnie dlatego Olbrychski ma teraz przepierkę za każde słowo, które powie w wywiadzie. Bo mówi w taki sposób, jak w tym filmie. A reakcje są takie, jak tutaj. Być może ten typ poczucia humoru wymiera już w naszym narodzie. Nie wykluczam. Czy w takim razie skecze Starszych Panów ze słowem 'szuja' też są chamskie?
Inny kontekst.
Porównanie wyrafinowanego językowo Kabaretu Starszych Panów do dość chamskiego cytatu z filmu (dla jasności: nie bronię Zapasiewicza) nie wydaje się pasować.
Poczucie humoru? ;) Jeśli ktoś porówna cie do wszy, uznasz, że to dowcipne?
Owszem, jeśli zrobi to w stylu Johna Donne'a
http://www.poetryfoundation.org/poem/175764
http://literatura.wywrota.pl/wiersz-klasyka/43197-john-donne-pchla.html
W kwestii pisania i gadania o pchłach, wszach, i innym robactwie. 'Jeśli ktoś porówna cie do wszy, uznasz, że to dowcipne?'
----------
Tekst Borowieckiego jest tekstem gościa, który ma świadomość, że bardzo łatwo mogą go zadeptać. I który ze wszystkich sił próbuje nie pokazywać swoich słabych stron, chociaż pod spodem bywa bezradny. Więc po przepierce ze strony rozmówcy (a słyszy, że nie radzi sobie i nie zna się - dokładnie to, czego się boi) reaguje nonszalancją.
Okazanie wściekłości wprost byłoby dolaniem oliwy do ognia i pośrednio przyznaniem przeciwnikowi, że jest słaby.
Czy ja to gdzieś postulowałem?
Po prostu animalizacja przeciwnika to dość prosty chwyt, więc nie widzę powodów do zachwytu.
"W kwestii pisania i gadania o pchłach, wszach, i innym robactwie. 'Jeśli ktoś porówna cie do wszy, uznasz, że to dowcipne?' "
Jeśli porównanie nie ma na celu obrażenia, to chyba jednak ma to znaczenie, prawda? U Borowieckiego nie chodzi tylko o "nonszalancję", porównanie jest wyraźnie obraźliwe - czy może uważasz inaczej?
Uważam, że Borowiecki ma głęboki kompleks freudowski ojca, który nie radził sobie z życiem - i być może wypaczone przez wpływ Buchholza pojęcie o tym, jak załatwia się interesy po trupach w wielkim świecie finansjery. Jego mistrz przekracza wszelkie normy, a Borowiecki, będąc Polakiem robionym na szaro za plecami przez kumpli Moryca, chce koniecznie udowodnić, że zasady z domu nie czynią z niego kaleki i mimozy.
Pewnie z tego, ze facet umiał się odciąć. Pytanie, dlaczego niby "genialnie", skoro to dość banalny zabieg erystyczny.
Analogicznie według autobiografii i cytowanego tam Stefana Friedmana Olbrychski w latach szczenięcych był zasmarkanym, zielonym, niepewnym siebie hipochondrykiem. A według opisu samego autora - zdarzało się mu wyjść w trakcie zdjęć, bo mama czekała z obiadem i nie mogła się denerwować. I z tego wyszedł osobnik, który nakręcił furę filmów, ale zaczął skakać po dachach i gadać rzeczy dziwne, żeby nie być tym grzecznym chłopczykiem.
Analogicznie absolutnie genialne, tak. W porównaniu z k### pod oknem jest to głęboko filozoficzne i genialne.
Fakt, Piotr Fronczewski ma w "Ziemi obiecanej" niby tylko epizod, niby rólkę drugo-trzecioplanową... za to jak to jest zagrane!
No ale - z całym szacunkiem dla Aktora Fronczewskiego - to samo można by rzec o całej plejadzie polskich aktorów w tym filmie.