Zobaczyć nie zaszkodzi,ale film jak dla mnie jest wyprany z jakichkolwiek emocji.Typowe schematyczne kino biograficzno-muzyczne,ale historia opowiedziana bez wyrazu,bez jakiejś iskry - do tego pani Franklin jak i soul to nie moja muzyczna bajka - z całego repertuaru,który wybrzmiał w tym filmie znałem tylko dwa kawałki,które mi wpadły w ucho.Ja jako laik w temacie zbyt dużo o życiu głównej bohaterki się z tego obrazu nie dowiedziałem - no może poza tym że byłą wierząca i wspierała czarnych.Na plus an pewno duet Hudson-Whitaker.